Marcel Moss to autor, którego wcześniej nie znałam. Nie wiedziałam zatem, czy warto w ogóle po jego książki sięgać. Miałam obawy, bo zwyczajnie nie wiedziałam, czego powinnam się spodziewać. “Nasz pierwszy rok” to lektura, która z założenia przeznaczona jest dla młodzieży, do której ja już od dawna się nie zaliczam. Postanowiłam jednak zaryzykować, a powieść, która trafiła w moje ręce, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Muszę przyznać, że dawno nie miałam w swoich rękach książki, która tak mocno wciągnęłaby mnie w swoją fabułę. Udało mi się przeczytać ją w przeciągu jednego wieczora, co świadczy tylko o wyjątkowości tej pozycji.
Nie wolno bać się siebie
Głównym bohaterem książki jest Kevin, który rzuca studia i wraca w swoje rodzinne strony. Nikt tak naprawdę nie wie, co sprawiło, że zdecydował się on na taki krok, ale jemu najwyraźniej potrzebny jest taki czas, który spędzi w domu rodzinnym. Chłopak całkowicie poświęca się pomocy rodzicom w pensjonacie, który prowadzą. Do tego miejsca pewnego dnia przyjeżdża Sebastian, z którym nasz główny bohater przyjaźnił się w dzieciństwie. Obaj spotykają się w niełatwym dla nich czasie, co mocno ich do siebie zbliża. Ich przyjaźń odżywa, a nawet przeradza się w coś więcej. Nie chcę jednak zdradzać szczegółów, dlatego zachęcam do przeczytania tej powieści i wyrobienie sobie własnej opinii na ten temat.
Zawsze warto być sobą
Muszę przyznać, że nie jest to książka, która jest tak typowo w moim guście, ale mimo to udało mi się wciągnąć w fabułę i nawet mocno się nią zainteresowałam. Autor stara się przekazać czytelnikom bardzo ważne kwestie, które na pewno każdy młody człowiek powinien znać. Chodzi tutaj głównie o akceptację samego siebie. Nieważne kim jesteś, czy jesteś taki jak wszyscy, czy różnisz się od innych, ważne jednak, że jesteś sobą i warto o tym pamiętać. Powieść wzrusza, czasem bawi, ale głównie niesie przesłanie. Bohaterowie zostali wykreowani bardzo dokładnie, z dbałością o szczegóły. Szczerze polecam tę lekturę! Warto.